Phuket

Przelot z Siem Reap na Phuket przebiegł bardzo sprawnie. AirAsia, czyli tanie linie lotnicze, którymi się poruszaliśmy są bardzo w porządku. To co rzuca się w oczy to olbrzymia ilość ludzi na lotniskach. Wszędzie gdzie byliśmy do tej pory w Azji było tłoczno, nie inaczej jest na lotniskach, logiczne.
Phuket to, po Pattayi, turystyczny cel numer 2 gości z całego świata jeżeli chodzi o Tajlandię. Szczerze mówiąc trudno zrozumieć dlaczego. Jesteśmy tutaj poza sezonem, ale i tak poruszamy się w korkach jak w mieście. Pewnie dlatego, że jesteśmy poza sezonem to wszyscy naganiacze są jeszcze bardziej nachalni. Swoją drogą ciekawe kto wymyślił taką metodę marketingu. Zdrowy rozsądek podpowiada, że w porze obiadowej jesz jeden posiłek, jak masz ochotę na masaż to idziesz go zrobić. Kto się spontanicznie decyduje na masaż po zagajeniu typu „hello mister, where are you from?”. Dzisiaj gość z knajpy zaczepił nas, widząc, że wychodzimy z innej. Staramy się, uprzejmie dziękować, uśmiechać się, ale po setnej ofercie garnituru jest trudno. Wracając do pomysłodawcy, fajny byłby eksperyment – przychody w dniu bez naganiaczy, i w dniu z nimi (pod warunkiem, że zdecydowałyby się na to wszystkie przybytki).
Oczywiście jest tutaj ciepło, ludzie mimo wszystko są uprzejmi, jedzenie jest tanie, ale już alkohol jest droższy niż w Polsce. Nie widzieliśmy jeszcze takiego poniżej 12pln za 0,5litra (troche wiecej, bo tu sprzedaje sie na pinty). Byliśmy na jednej plaży – nie ma meduz, ciepła woda i co ciekawe nie ma tłumów (patrząc na ruch na ulicach wydawałoby się, że będzie masa ludzi). Można za 150pln pojeździć skuterem wodnym przez 30 minut, za 20pln wynająć leżaki z parasolem na cały dzień. Poniżej zdjęcie plaży w Patong:


Cieszy, że na każdym kroku spotykamy tutaj McDonaldsy, KFC itp, czasem tak kieszonkowe jak ze zdjęcia.

Kraje, które odwiedziliśmy w Azji mają to do siebie, że każde domostwo doprowadza prąd kablem bezpośrednio z elekrowni, inaczej trudno zrozumieć plątaninę kabli.

W Tajlandii i Kambożdży często przed domem znajduje się mini kapliczka, która jest „domkiem dla duchów”.

Generalnie wypoczywamy, nocleg mamy cichy i bardzo przytulny ponad 10km od plaży, pewnie dzięki temu mamy spokój i dlatego poznaliśmy miejscowe korki. Rada – jak będziecie na Phukecie sprawdźcie odległość od plaży, przystani promowej i jakiegoś night marketu, gdzie można dobrze i lokalnie zjeść.
Nasze okolice to taka prawdziwa Tajlandia jesteśmy kawałek drogi od reszty turystów, chyba nam się poszczęściło. My mamy emerycki model wakacji, ma być cisza wieczorem!
Dla turystów przygotowano knajpy, masaże, garnitury, hałas i sporą ilość barów ze skąpo ubranymi „barmankami”. W tej ostatniej kwestii model jest taki, biały najczęściej starszy, niezbyt atrakcyjny mężczyzna pije alkohol siedząc przy barze, a woķół niego kręcą się owe barmanki, których za barem jest akurat tyle żeby starczyło dla każdego klienta.

Uczciwie musimy przyznać, że najlepsze przed nami. Jutro ruszamy na okoliczne małe wysepki, które na obrazkach wyglądają rewelacyjnie.

2 komentarze

  1. Bartosz, piękne zdjęcie, jak idziesz w stronę morza – jak młody DiCaprio w Niebiańskiej Plaży!

Dodaj komentarz