10 rzeczy, które musisz zrobić w Nowym Jorku i bonus

Jesteśmy już ekspertami, podróżujemy już przecież tyle czasu 😉 To znaczy, że stać nas na obiektywną (no może jednak lekko subiektywną) ocenę. W związku z tym przygotowaliśmy nasz poradnik, jak zaplanować długi weekend w Nowym Jorku, na podstawie własnych doświadczeń.
1. Statua Wolności, można się spierać, co jest symbolem numer jeden tego miasta, jeden powie Knicksi, inny Metsi, inni Rockefeller Plaza… z obserwacji wynika, że najwięcej pamiątek mimo wszystko jest związanych ze statuą, dlatego tam zaczęliśmy. My przyjęliśmy opcję budżetową i oglądaliśmy ją za darmo z promu na Staten Island (prom jest darmowy). Można też za 19 dolarów popłynąć stateczkiem i mieć postój na wyspie ze statuą.

2. Wziąć udział w wydarzeniu sportowym. Zdecydowaliśmy się na koszykówkę, byłaby ona pierwszym wyborem, ale w naszym przypadku była również jedynym. Wcześniej kupiliśmy bilety na musical na Broadwayu, więc opcja na mecz była tylko 17 lub 19 grudnia. W tych dniach grali tylko Knicksi, generalnie opcji jest pełno, baseball Yankees i Metsi, koszykówka to jeszcze Brooklyn Nets, football amerykański, hokej Islanders i Rangers. Warto iść nawet jak jest się Gosią i zasady gry poznaje się na miejscu. Gosia przed meczem była zaniepokojona jak 24 rozgrzewające się osoby pomieszczą się na boisku, miała pomysł żeby nie było rzutów wolnych, bo są nudne i dziwiła się czemu dryblasy pod koszem nie wybijają piłki z kosza, przecież dali by radę. I chociaż sam mecz był dla Gosi najnudniejszy to dobrze się bawiła. Mecze NBA to rozrywka w czystej postaci. Każda przerwa w grze, to albo występy cheerleaderek, albo strzelanie koszulkami w publiczność, albo pokazywanie tańców publiczności, albo akcje charytatywne powodujące lekkie wzruszenie, albo pokazy wsadów dzieci do mini kosza itd, najazdy kamery na celebrytów – na meczu byli Johny Galecki, Tracy Morgan i bracia Jonas. Cały czas coś się dzieje. I chociaż był to mecz drużyn z dołu tabeli i wygrali goście, mający najgorszy bilans w lidze to praktycznie cały mecz nie było wyzwisk i gwizdów. Mecz dobrze się oglądało bo był ofensywny, były wsady. Po prostu dobra zabawa.


3. Wybrać się na show na Broadwayu. Jest ich dziesiątki, my z uwagi na najrozsądniejszą cenę i dostępne bilety byliśmy na Wicked. Jest to musical opowiadający, dlaczego czarownica z Czarnoksiężnika z Oz była taka zła. Warto iść nawet gdy jest się Bartkiem i nie przepada się za muzyką na żywo. Bartek cały czas wyczekiwał na dłuższe dialogi i co gorsza musiał wsłuchiwać się w teksty piosenek, żeby nadążyć za akcją. Teatr, w którym byliśmy wystawia tylko ten spektakl, scenografia całego teatru jest dostosowana. Można też po amerykańsku kupić pamiątki i pić alkohol na widowni.

4. Iść na spacer mostem Brooklynskim. Ten 30 minutowy spacer zapewnia świetny widok na Manhattan i troszkę gorszy na Statuę Wolności. Wyczytaliśmy też, że jest doskonałym miejsce dla instagramerów.

5. Spacer po Central Parku. Na początku trochę irytująca była ilość ludzi, ale im głębiej wchodziliśmy, tym alejki były bardziej dostępne. W końcu trafiliśmy na takie tylko dla nas. Świetna sprawa w zatłoczonym, wielkim, zestresowanym mieście (wszyscy tu strasznie trąbią). Park jest olbrzymi i pewnie możnaby w nim spędzić cały dzień. Uroku dodają wszechobecne i przyjazne szare wiewiórki.



6. Spróbować street foodu. Budki są na każdym kroku, głównie z hot dogami, które chociaż są proste to smaczne. Generalnie nie jest niespodzianką, że miasto pełne jest ludzi z całego świata, więc można tu trafić pyszne jedzenie z każdego zakątka globu. Nie mamy zdjęcia hot doga, ale za to mamy klasycznego bajgla z serkiem i łososiem.

7. Odwiedzić budynek Rockefellera. Pewnie większość wyjeżdża na górę (my nie byliśmy), ale widoki podobno przednie. Bartek ma trochę strach przed przestrzenią, więc odpusciliśmy. Natomiast w okresie świątecznym stoi w tym rejonie olbrzymia choinka, znana na przykład z Kevinów. Ta właśnie choinka stanowiła dla Gosi cel numer 1 wyprawy. Dlatego byliśmy tam już dwa razy, jutro spróbujemy trzeci raz.




8. Odwiedzić muzeum. Nowy Jork znany jest z dobrych muzeów. Jest Muzeum Historii Naturalnej, sztuki współczesnej, polecono nam Tenement muzeum, ale nie zdążyliśmy. Odwiedziliśmy MET, czyli miejsce, gdzie zebrane są dzieła sztuki z całego świata i pewnie byśmy się zachwycali, gdyby nie fakt, że głównie się w tym muzeum szukaliśmy. Bartek zaraz po wejściu do galerii zgodnie z dobrym, ogólnie przyjętym zwyczajem niezwłocznie udał się do toalety. Zrobił to tak szybko, że nawet nie zauważył, że wyszedł ze strefy zwiedzania, żeby wrócić potrzebny był bilet. Bilety i nasz jedyny telefon miała Gosia. Bartek postanowił, więc czekać przy „kiblu”. Gosia wpadła na pomysł, żeby szukać przy kiblu po dłuższej nieobecności Bartka. Niestety wskazano jej inną toaletę. Bartek tak siedział przez 90 minut, aż postanowił kupić nowy bilet (100pln!), byliście w takim drogim kiblu? Następna godzina upłynęła nam na chodzeniu po muzeum i wzajemnych poszukiwaniach, w tym czasie parę razy oboje byliśmy przy wejściu. W końcu szczęśliwie na siebie trafiliśmy. Historia ma antybohatera, ochroniarza na bramce przy kiblu, nieugiętego, nieskorego do pomocy. Podsumowując, obiektywnie muzeum jest beznadziejne, źle zorganizowane, same stare łyżki i dzbany, a w ogóle to jest wystawką pasera, bo skąd niby wykopaliska z Egiptu, obrazy z Europy, zbroje z Azji znalazłyby się na stałe w łapach Amerykanów? To jest w szczególności opinia Bartka po 1,5 godzinnym siedzeniu bez sensu, kupieniu nowego biletu i poszukiwaniach. Bilet jest ważny 3 dni, więc może damy temu miejscu jeszcze jedną szansę jutro.





9. Wybrać się w okolice 9/11. To smutna historia, ale warto o tym pamiętać. Na miejscu jest muzeum i pomniki w kształcie „fontann bez dna”, na których wypisane są nazwiska wszystkich ofiar.

10. Obejrzeć „Kevin sam w Nowym Jorku”. Najlepiej na miejscu, zajadając pizzę z samym serem i tuż przed świętami. Nam się udało, polecamy!!

Powyższe konkluduje nasze trzy bardzo udane dni w tym mieście. Jesteśmy mocno zmordowani, chociaż towarzyszyło nam słońce to zimny wiatr i teperatura około 0 powodowała, że marznęliśmy. Zrobiliśmy też mnóstwo kroków. Niejako w bonusie … rzeczy, których nie warto robić w NY, albo warto robić mniej.
1. Kiedyś mówiło się, że dworzec w Katowicach śmierdzi moczem, otóż nieprawda. On pachniał nowojorskim metrem, co więcej Katowice już są wolne od tego zapachu, a tu pozostał. Chociaż w metrze czuliśmy się bezpieczni, to pełne jest ono żuli i niestety nieprzyjemnych zapachów.

2. Nie koniecznie idźcie na Green Point. To podobno polska dzielnica, ale coraz mniej. My jeszcze przyszliśmy z dupy strony i na początku ekscytowaliśmy się prince polo sprzedanym przez Azjatkę. Później było trochę bardziej polsko, ale generalnie nic ciekawego. Pewnie jaralibyśmy się bardziej gdyby nie świadomość, że już zaraz będziemy w domu.


3. Trzeba uważać z napojami. Praktycznie nie ma publicznych toalet, co oznacza, że trzeba gdzieś wejść, żeby załatwić potrzeby fizjologiczne, zamówić piwo, a to nie pomaga, bo zaraz znowu jest problem. O co tu może chodzić?
4. Jak nie ma ceny, to nie kupować. Hot doga można zjeść za 1.5USD, jak jest cena, albo za 6USD jak jej nie ma. Z tymi cenami to trzeba uważać, bo trafiają się wysokie. Piwo na meczu Knicksów to zabawa za 50pln.
5. Nie ma co planować długiego pobytu w okolicy promu na Staten Island, wyszliśmy tam „na miasto” i niestety istny Radom.

6. Jak się wybieracie do małego osiedlowego parczku, to warto wiedzieć, że tutaj parczki bywają betonowe.

7. Sklepy w okolicach Time Square, jak ktoś lubi się przytulać do obcych ludzi jak w tłocznej komunikacji miejskiej to super miejsce. Dla wszystkich pozostałych radzimy trzymać się z daleka. Sprawdzaliśmy w sklepie Disneya i M&Ms.

8. Nigdy, ale to przenigdy nie chodzić do kibla w MET. Pewne info!!!






Na koniec oświadczenie Bartka: „Za nienawistną opinię o MET przepraszam, gdzieś musiałem sobie poużywać ich kosztem”.

4 komentarze

  1. Nic dziwnego, że Gosia chce do choinki. Taki piękny diadem!
    My będziemy Na Skarpie od soboty (22.12!) – jak się wyśpicie zawsze możecie do nas zajrzeć, choćby na moment. ?

  2. Podobal mi sie podzial na atrakcje i relacja o u stron?.
    Jak Ty Bartek na balecie wytrzymales??
    Super jest ten dzbanek ze sloniem?.
    Co do choinki chyba nie mam do konxa wyrobionego zdania?nie wiem jaka jest wysoko, a noca chyba zbytnio sie swieci?.
    Historia z muzeum, przednia, to moglo byc Wasze najdluzsze rozstanie?. Mam pomysl jak uniknac tej sytuacji w przyszlosci?moze nawet kilka, tylko rozna slutecznosc?.
    Polecia wizyte w NY? I w jakiej dlugosci?.

  3. Zadzwonimy jutro jak wylądujemy i się umówimy 🙂 jeszcze musimy naszą choinkę ubrać 🙂

  4. Balet jest fajny raz na jakiś czas 😉
    Tutaj wszystkie choinki jakie spotkaliśmy na zewnątrz są duże i mają pełno światek i raczej bez innych ozdób.
    Omówimy rozwiązania muzealne przy najbliższej okazji 😉
    Co do wizyty w NY to pewnie, że warto, w końcu jedno z najbardziej znanych miejsc na świecie. Myśmy nie mieli szczegółowego planu na zwiedzanie, ale główne atrakcje widzieliśmy. Na pewno można jeszcze zrobić masę innych, ale dla nas wystarczyły te 3 i pół dnia. 🙂 Dodatkowo fajnie rozpoznaje się miejsca w filmach, które się widziało na żywo 😉

Dodaj komentarz